Zaniedbałam się w pisaniu bloga, ale niestety sezon wakacyjny jest u nas bardzo napięty i zwyczajnie nie miałam czasu... U nas jak zwykle terapia powoli. Na początku lipca byliśmy z Adasiem w odwiedzinach u Mamy w Paryżu Adaś pięknie bawił się z Lilianką i aż zaczęłam żałować, że nie ma rodzeństwa na miejscu :) Niestety upały, które nas spotkały były wykańczające, a Adaś od czasu do czasu miał robioną przerwę od kasku (Kiedy zlany potem obudził się w nocy z upału, albo kiedy w dzień ledwo zipał) Po powrocie z Paryża wybraliśmy się na kolejną wizytę kontrolną do naszej ulubionej krakowskiej przychodni. Nie widzieliśmy za wielkiego sensu ze względu na brak widocznych zmian, ale skoro byliśmy umówieni postanowiliśmy spędzić miły weekend w Krakowie. Niestety po raz kolejny moje kontakty z tym miejscem nie należały do udanych. Jak zawsze wyjechaliśmy z Pruszkowa z dużym zapasem czasowym, niemniej jednak po drodze zastały nas znaczące korki, a i Adaś dopominał się o dodatkowy postój. Zadzwoniłam więc z Częstochowy do przychodni, aby zakomunikować kompetentnym tam osobom, że niestety ale mamy poślizg czasowy i pojawimy się z 30 minutowym opóźnieniem. Niestety Pan z którym rozmawiałam (to był chyba ten drugi właściciel) stwierdził, że lekarz nie może na nas czekać, bo ma poumawiane zabiegi, a na pacjenta ma przeznaczone 10-15 minut, ale ogólnie mamy się nie martwić, bo będzie Pan, który nam doszlifuje kask... Myślałam że za moment wybuchnę. Pytam się tego człowieka czy on mówi poważnie, czy to jakiś żart, że jesteśmy w połowie drogi i czy mamy zawrócić? Jedziemy przecież na konsultacje do lekarza, chcemy pomiaru głowy, rozmowy a nie samego doszlifowania kasku!! Rozmowa potoczyła się emocjonalnie, powiedziałam owemu Panu, że poświęcanie na pacjenta 10 minut doprowadziło do tego, że musieliśmy 3 razy dodatkowo przyjeżdżać do nich bo kask był źle dopasowany i nikogo nie interesowało to, czy mamy czas i pieniądze na podróż. Powiedziałam, że brakuje im profesjonalizmu i że jeśli jedzie ktoś przez pół Polski to nie zawsze ma wpływ na przebieg podróży itp. Na koniec wspomniałam, że jestem bardzo ciekawa czy Berlin wie jak funkcjonuje ich przychodnia, bo już się z nimi konsultowałam w ich temacie i nie zawaham się zrobić tego ponownie. Rozmowę zakończyłam stwierdzeniem, że będziemy pół godziny później i nie wyobrażam sobie, żeby lekarza nie było podczas wizyty. Lekarz był i o dziwo poświęcił nam 40 minut :) Wszyscy byli bardzo mili i uśmiechnięci. Adasiowi asymetria zmniejszyła się 0,5 cm czyli jakieś 2 mm. Bez szału, ale "na oko" jest już bardzo ładnie. Adaś przy okazji odbył wizytę u krakowskiego fryzjera (drzwi obok przychodni polecam Panie są przemiłe!!) A weekend w Krakowie spędziliśmy bardzo miło :)
Wczoraj wróciliśmy z rodzinnych wakacji. 8 pierwszych dni spędziliśmy w Beskidach w hotelu Zimnik w pięknej i cichej miejscowości Lipowa, a następnie wybraliśmy się na 3 noce do Budapesztu. Było cudownie! Całkowity chillout w górach, rowery, wędrówki, basen, masaże, Adaś w sali zabaw z dziećmi, a potem bardzo intensywne zwiedzanie węgierskiej stolicy. I wczorajszy powrót 10 godzin w samochodzie.. Jeśli jeszcze raz ktoś mi powie, że w Polsce się źle jeździ, to wyślę go na Słowację ;) Muszę przyznać, że mój syn był baaardzo dzielny :)