17 marca 2012, po kilku dniach oczekiwania w szpitalu i nieustannych myślach "Kiedy w końcu urodzę" postanowiłam "uciec" ze szpitala na sobotni spacerek z mężem :) Pogoda była przepiękna, dużo słońca, wysoka temperatura i ja w krótkim rękawku powoli zaczynająca czuć bóle i skurcze... Adaś urodził się dnia następnego w niedzielę o godzinie 13. Była piękna wiosna. Dziś wyglądając za okno widzę tonę śniegu! To niewiarygodne, że dokładnie rok temu wszystko było tak zupełnie inne... Pomijając aspekty pogodowe, chyba w tamtym czasie nie przypuszczałabym jak bardzo moje życie zmieni się przez ten rok. Końcówka studiów, przeprowadzka, mnóstwo nowych znajomości, ale przede wszystkim Adaś, który z dnia na dzień zaskakuje mnie tym jaki jest już duży :) W miniony weekend świętowaliśmy jego urodziny. W sobotę zaprosiliśmy sąsiadów, koleżanki i kolegów, natomiast w niedzielę zawitała do nas najbliższa rodzinka.
Wśród najważniejszych gości znaleźli się Kaskowy Czesio oraz Lilka- pierwsza koleżanka Adasia z Pruszkowa :)
Adaś był zachwycony tortem :) Nic dziwnego ponieważ przygotowała go dla niego Ciocia Gosia. Był przepyszny!! Dziękujemy!
W poniedziałek Adaś jak nakazuje tradycja został poddany wróżbie. Pierwszym przedmiotem wybranym przez niego był różaniec, następnie słownik, kieliszek, obrączka i pieniądze. Czy to znaczy że zostanie edukowanym księdzem? ;)
Szybko minął ten rok. Zrobiłam sobie kilka postanowień na kolejny. Wśród nich jest: zapisanie Adasia do żłobka i mój powrót do wagi sprzed ciąży :) W związku z tym zamówiłam sobie nawet koktajle Oriflame z serii Wellness wspomagające odchudzanie. Jestem pewna, że tym razem mi się uda!
Kaskowanie Adasia idzie do przodu. Widzę już znaczącą poprawę, ale myślę że jeszcze daleka droga przed nami. Nie podoba mi się to, że ciągle spada mu on na nosek i suwa się po całej główce. Nie jestem w stanie zrobić nic poza ciągłym poprawianiem mu kasku, a to zaczyna mnie dobijać. Czekam na wiosnę jako na terapię pozytywnego myślenia.
Sto lat Adasiu!