piątek, 10 maja 2013

Kwiecień plecień

Moi Drodzy!

Chciałbym zacząć mój dzisiejszy wpis od podania namiaru na przychodnię "Diagnoza" w Krakowie. Dostaje od Was wiele maili i zapytań o kontakt z nimi. Przychodnia mieści się na ulicy Grenadierów 7.Tutaj znajdziecie szczegółowe dane kontaktowe.

Terapia idzie nam jak krew z nosa... Wydłuża się w nieskończoność. W dalszym ciągu uważam, że kask dla Adasia wykonany był za duży, nikt nie chciał się przyznać do winy, w efekcie czego leczenie przedłużyło się o czas stracony na dorośnięcie główki do kasku. I wcale nie trwało to jak zapewniała dr Olga 2 tygodnie... Cały czas zastanawiam się czy nie warto było jednak jechać do Berlina..

Póki co, wizytę kontrolną przełożyliśmy, ze względu na brak otarć, zaczerwienień itp. Ponadto Adaś był w ostatnim czasie chory (2,5 tygodnia w przedszkolu dało o sobie znać :)) Na szczęście udało nam się uniknąć antybiotyków, a po kilku dniach wszystko wróciło do normy. Ze względu jednak na znaczącą temperaturę, zdjęliśmy mu kask na prawie 3 dni. 3 dni laby i odpoczynku :)

Majówkę spędziliśmy na wsi pod Rawą Mazowiecką. Niestety pogoda nie sprzyjała... Mam nadzieję że zaległości basenowo słoneczne nadrobimy wkrótce podczas pięknych weekendów :)
W ostatnim czasie Adaś zaczął również jeździć z nami na wycieczki rowerowe.A oto kilka zdjęć z ostatniego czasu.







11 komentarzy:

  1. Ja krakowskiej "Diagnozy" nikomu juz bym nie poleciła. Lepiej jechac do Berlina i nie borykac sie z klopotami i niekompetencją lekarzy.- Sylwia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tzn?czemu taka właśnie opinia?proszę o szczegóły?

      Usuń
    2. Nie poleciłabym, bo polecic można coś co jest dobre i sprawdzone. A tutaj zaistniał problem, gdzie nie ma winngo. Jeśli Marta miała problem z lekarzem prowadzącym terapię oraz z wlascicielką Diagnozy w kwestii źle dopasowanego kasku, to coś jest nie tak. Dlaczego jesli kask , ktory kosztował 8 tysięcy złotych, jest źle dopadowany nie został wymieniony? Bo nie ma winnego, nikt nie potrafi powiedziec, przepraszam, pomyliliśmy się, ale to naprawimy.Kto miałby za tę pomyłkę zapłacić. Nikt nie chce.Więc dziecko się musi dłużej z tym borykać. Cierpią rodzice i dziecko, terapia się przedłuza, a koszty rosną. Zapraszam do przeczytania całego bloga i zapoznanie się z problemem Adasia i jego drogą do kasku i wizytami w Diagnozie. Dobrze dopasowany kask nie powinien tak nisko leżeć na czole jak u Adasia i spadać na nos. Berlin ma wieksze doświadczenie , lepszych lekarzy i duzo lepsze warunki .

      Usuń
  2. Potwierdzam powyższą wypowiedź. Nieraz lepiej trochę więcej zapłacić i mieć pewność, że wszystko jest i będzie ok. , ale mądry Polak po szkodzie :)Teraz pewnie tak jak Marta pisze pojechałaby do Berlina, przy tak wysokich i poniesionych kosztach, to już cena aż tak bardzo nie ma znaczenia.- Sylwia ps. tak myślę

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Marto,a kiedy macie następną wizytę w DIAGNOZIE?

    OdpowiedzUsuń
  4. dr olga kazala nam przyjechac kiedy bedzie widoczna zmiana lub jakies otarcia itp. jesli wszystko pojdzie zgodnie z planem to chcemy jechac 6 czerwca ale zobaczymy jak sie wszystko pouklada

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam, mnie tylko jedno zastanawia czemu nic nie robicie w kierunku poprawy terapii, a w jaki sposób ? przecież kask da się doszlifować, zmniejszyć, oni zawsze robią większe aby było dobrze dopasować. A wy jeszcze odkładacie w czasie tą wizytę, według mnie źle robicie.
    Nie lepiej jechać doszlifować aby nie spadał na nosek ?.
    Ja nie wyszedł bym stamtąd dopóki kask nie leżał by tak jak powinien. Przecież to też wiele od rodziców zależy bo oni na co dzień widzą swoje dziecko. A co może lekarz po 20 min. ? zlikwidować otarcia i wysłuchać sugestie rodziców co do kasku. Trzeba czasem samemu pokazać i mieć troszkę swojej inicjatywy.
    Jeśli ja bym był w takiej sytuacji, wiem że to kosztuje, to jeździł bym do Krakowa nawet co tydzień, bo tu chodzi przecież o dobro mojego dziecka.
    Ale jeśli nadal się upieracie że błąd popełnili w Diagnozie to może warto skonsultować się z Berlinem, przecież przez nich kask był akceptowany.
    Dziękuję i pozdrawiam.
    Tata kaskowej Ewusi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no niestety ale na wizytach ktore mialy na celu dopasowanie kasku bylismy... lekarze stwierdzili ze jest juz dobrze i ze nic wiecej nie da sie zrobic. konsultowali sie tez z berlinem ktory rowniez stwierdzil ze jest ok i odwolac moglismy sie jedynie do pana boga. jakim cudem mamy im udowodnic ze kask jest zly skoro oni specjalisci twierdza ze jest dovry? naprawde duzo nerwow stracilismy podczas tych dodatkowych wizyt a poki co sama lekarka powiedziala ze szkoda czasu i pieniedzy na podroz do krakowa dopoki nie widac otarc itp. na dzien dzisiejszy wizyte planujemy w drugim tygodniu czerwca

      Usuń
  6. Jesteście już po wizycie kontrolnej w Krakowie? Ja efekty?
    Pozdrawiam, Justyna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,

    Moja 4 miesięczna córka miała zakładany kask w Krakowie. Terapia przebiega znakomicie i z dużym prawdopodobieństwem zakończy się po 10-11 tygodniach. Kask od samego początku idealnie dopasowany. Po 1 wizycie kontrolnej jesteśmy bardzo zadowoleni. Asymetria (3 cm) wyrównuje się i z każdym dniem jest coraz lepiej. Dlatego nie dyskredytowałabym tak ani przychodni ani lekarzy szczególnie ze nie wiadomo ile podobnych błędów miał Berlin ani jak je rozwiązał.
    Oczywiście niedopuszczalne jest pozostawienie rodziców i dziecka z problemem. Ta kwestia nie ulega wątpliwości.

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam Pani Marto!

    Jestem mamą kaskowej Lenki, kask mieliśmy zakładany w Krakowie i pamiętam Pani synka z pierwszej wizyty. To była nasza pierwsza wizyta, a państwo mieliście zakładany kask. Pamiętam jak na korytarzu zwracaliście uwagę Pani Oldze, że dziecku nachodzi kask na oczy i jak mówiła, coś w rodzaju, że to się ułoży. Zapamiętałam to, gdyż bałam się, że u córki też będzie tak to wyglądało. Lenka miała założony kask raptem kilka dni później (asymetria 18 mm) po założeniu kasku u Pani synka. Bardzo państwu współczuję, że macie tyle kłopotów z kaskiem. U nas również nie obyło się bez problemów. Kask był dopasowany dobrze, ale potem był kiepsko doszlifowywany. W pewnym momencie, dwa tygodnie po wizycie zauważyliśmy, że główka córki zaczęła rosnąć w stożek i to dość duży, Pani Olga kazała nam zdjąć kask i po tygodniu jego nienoszenia pojechaliśmy na kolejną wizytę, na szczęście trafiliśmy do doc. Kwiatkowskiego i wtedy kask został wyszlifowany porządnie. Na marginesie powiem, że szlifowanie trwało długi i naprawdę duża warstwa została zeszlifowana. To dało mi do myślenia, że od początku kask był źle szlifowany. Wizyty mieliśmy zawsze umawiane na piątki, jako ostatni pacjenci, z racji, że musieliśmy trochę dojechać do Krakowa i chyba traktowani na odczep się. Dopiero po wizycie u doc. Kwiatkowskiego i szlifowaniu Pani Beaty wszystko było dobrze.
    14 czerwca byliśmy na ostatniej wizycie, córka nie musi już nosić kasku, główka jest równiutka i piękna, kask został nam już tylko na pamiątkę.
    Jednego czego żałuję to tego, że od razu nie pojechałam do doc. Kwiatkowskiego.
    Życzę powodzenia Beata!

    OdpowiedzUsuń