Po tym totalnie pechowym dniu w piątek dostaliśmy maila, że musimy przyjechać, bo kask jest dobry tylko trzeba go jednak dopasować raz jeszcze :) Postanowiłam się nie denerwować, bo przecież liczy się cel, wszyscy chcemy tylko Adasiowej prostej główki :) Więc ok jedziemy... Tym razem postanowiliśmy przenocować u znajomych, aby na drugi dzień jeszcze ewentualnie mieć możliwość podjechania do lekarza... Tym razem jechaliśmy przez Częstochowę, pomysł trafiony :) W poradni spędziliśmy chyba 2 albo 3 godziny... Ale wszystko zaczęło się układać. I na główce wyglądało to ok i mieliśmy dobre przeczucia :) Adaś jakoś lepiej już zareagował na kask, nie płakał tak strasznie. W nocy było tak sobie, budził się, ale wydaje mi się, że do tego wszystkiego zaczął wychodzić mu ząb :) Rano zdjęliśmy kask. Oczywiście otarcie :) W jednym miejscu tylko na szczęście. Całe szczęście że zdecydowaliśmy się na nocleg :) Podjechaliśmy do lekarza, kask przypiłowany i powrót do domu!! Wygląda na to że wszystko jest dobrze :) Adaś już dziś ma kask 3 dzień, otarć nie ma i przyzwyczajać się zaczął. Wczoraj przy zakładaniu wieczorem nawet nie pisnął! :) Następna wizyta, jeśli wszystko będzie ok dopiero 1 marca. A do tego czasu może trochę odpoczniemy od Krakowa....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz